Pisząc zawsze odczuwam potrzebę podzielenia się jakimś niedawnym
spostrzeżeniem i myślą. Ostatnio jestem pełna podziwu zrywami
społecznymi. Kiedyś nie istniało tyle ruchów społecznych. Ludzie nie
angażowali się tak bardzo w pomaganie innym, w obronę środowiska
naturalnego i walkę z zanieczyszczeniami. Świat się zmienia i zmieniamy
się my ludzie i myślę, że na lepsze. Nasze otoczenie także się zmienia
nasze miasta obrastają nowoczesną architekturą. Coraz więcej ludzi stać
na ekstrawagancję, co przejawia się tym, że budują piękne domy,
zamawiają meble będące dziełami sztuki i inwestują w kulturę i sztukę.
Przecież tak w historii budowało się piękne budynki, z których wiele
istnieje do dzisiaj.
Sama posiadam tylko skromne 2 pokojowe mieszkanie ale jest ono moją
oazą. Chciałam je zaprojektować tak, aby było przytulne i piękne.
Wybrałam specyficzne rolety w kolorze żółtym co w połączeniu z
pomarańczowo zielonym kolorem ścian dało efekt bardzo kojący. Całe
mieszkanie pełne jest małych roślin i zielonych elementów dających
wnętrzu życie i jakąś taką świeżość. Starałam się w swoim mieszkaniu nie
stosować zimnych kolorów i zadbać by było nie praktyczne i nie
nowoczesne. W sypialni postawiłam na wygodę i do spania wybrałam materace termoelastyczne
na dużym łóżku tapicerowanym. Nie lubię minimalizmu i nowoczesnego
stylu. Lubię meble z litego drewna, podobają mi się niektóre antyki i
nie lubię jak coś jest chromowane, gdyż wtedy wydaje się chłodne jakieś
takie mało przytulne i nijakie. W takich momentach zamykam się w
mieszkaniu, siadam na kamiennym blacie kuchennym i staram się dbać o zdrowie i dobrze się
odżywiać. Ale nie jest to łatwe, gdy mieszka się samemu. Brakuje
motywacji by robić obiady, a gdy ktoś jest jeszcze w domowym ognisku to
jakoś tak łatwiej znaleźć siłę by zrobić posiłek wieloskładnikowy.
wtorek, 12 stycznia 2016
W pustym domu
Niestety jestem samotna, żyję sama i moje mieszkanie choćby nie
wiadomo jak piękne jest puste. Może kiedyś kogoś poznam, mam jeszcze
czas jestem przed trzydziestką. Niemniej i tak nie podnosi mnie to na
duchu. Co jeśli w tym pustym mieszkaniu przyjdzie mi spędzić całe życie?
Co jeśli nigdy nie poznam nikogo i zostanę sama w tych czterech
ścianach. Moje łóżko, fotel materac wszystko będzie puste i tylko dla
mnie. To straszna wizja, zawsze bałam się, że na koniec będę zupełnie
sama.... Niestety nie jest łatwo odnaleźć się w takiej rzeczywistości. Zdarza się tak, iż czasem braknie nam czasu, można w takim przypadku skorzystać z usług fachowca. Piękne mieszkanie, małe ale własne, super wykonane i tak dalej, mam
dobrą pracę niestety powoli mi to wszystko nie wystarcza. Gdy
studiowałam poznawałam regularnie fantastyczne osoby, wchodziliśmy w
związki, mieszkaliśmy razem nawet po rok, dwa, niestety wszystko się w
końcu skończyło i po euforii związanej z mieszkaniem samotnym, wolności
jaką taki stan rzeczy daje, pojawił się powolny duszący lęk, przynoszący
uczucie zimna, którego nie gasi kołdra ani ciepły sweter, dreszcze i
ciągły, nieustający niepokój pojawiający się tylko czasami, często w
nocy albo wskutek obejrzenia jakiegoś filmu.
W takich momentach zamykam się w mieszkaniu, dzwonię do przyjaciółek, znajomych, rodziny i upewniam się, że wszystko u nich w porządku, że pamiętają i są, po prostu są. Ja i moje chłodne i dostojne niczym blaty kamienne mieszkanie. Boję się, że któregoś dnia złapie telefon ale nikt nie odbierze już nigdy, jak pisałam wcześniej że na koniec będzie tylko samotność. Ale zmieniając trochę nastrój na bardziej pozytywny muszę powiedzieć, że to tylko ewentualność, może wszystko potoczy się inaczej, poznam kogoś, nawiąże nowe przyjaźnie, a może i sama samotność nie jest taka zła, może tak naprawdę można się odnaleźć w byciu samotnym jakoś. I choć to nie dla mnie, chociaż marzę o tym, by to mnie nie spotkało, z wiarą patrzę na nadchodzące dni, na spokój, jaki przyniosą i zmiany, bo jest na tym świecie piękno, które po prostu wierzę, że jest i mam nadzieję, że je kiedyś odnajdę.
W takich momentach zamykam się w mieszkaniu, dzwonię do przyjaciółek, znajomych, rodziny i upewniam się, że wszystko u nich w porządku, że pamiętają i są, po prostu są. Ja i moje chłodne i dostojne niczym blaty kamienne mieszkanie. Boję się, że któregoś dnia złapie telefon ale nikt nie odbierze już nigdy, jak pisałam wcześniej że na koniec będzie tylko samotność. Ale zmieniając trochę nastrój na bardziej pozytywny muszę powiedzieć, że to tylko ewentualność, może wszystko potoczy się inaczej, poznam kogoś, nawiąże nowe przyjaźnie, a może i sama samotność nie jest taka zła, może tak naprawdę można się odnaleźć w byciu samotnym jakoś. I choć to nie dla mnie, chociaż marzę o tym, by to mnie nie spotkało, z wiarą patrzę na nadchodzące dni, na spokój, jaki przyniosą i zmiany, bo jest na tym świecie piękno, które po prostu wierzę, że jest i mam nadzieję, że je kiedyś odnajdę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)